Obroże można podzielić na szkoleniowe oraz takie, których używa się kiedy pies jest już wyszkolony. Używanie odpowiedniego wyposażenia ma pomóc psu w zrozumieniu jakie postępowanie jest właściwe (dla właściciela rzecz jasna). Obroży szkoleniowych używa się aby skorygować niepożądane zachowanie psa. Wybór zależy od wielu czynników takich jak: osobowość psa, próg odczuwania bólu i wrażliwość na dotyk, waga i siła psa w stosunku do siły właściciela, bezpieczeństwo psa, a także umiejętności i zasoby cierpliwości właściciela. Obroża szkoleniowa ma na celu kierowanie psem oraz skorygowania jego zachowania w razie potrzeby, czyli szybkiego szarpnięcia (po czym następuje natychmiastowe poluzowanie). Pamiętajmy, że suka uczy swoje szczenięta, że za niewłaściwe zachowanie się obrywa. Nie możemy od razu stwierdzić, że korekcja siłowa jest zła, ważne żeby pies ją zrozumiał i ustosunkował się do niej. Zawsze jednak podkreślam, że najpierw trzeba spróbować metod pozytywnych, a nieprzyjemną korekcję stosować przy bardzo niezależnym albo agresywnym psie – chociaż można w ten sposób pogłębić zachowania agresywne – wszystko zależy od indywidualnego osobnika. Na temat metod szkoleniowych rozpiszę się innym razem.

Dla wyszkolonego psa najlepsza jest zwykła obroża ze sztucznej skóry – ale koniecznie z filcem, czyli „podszewką” zapobiegającą obtarciom, a poza tym jest po prostu wygodniejsza dla psa i trwalsza.
Obroża zaciskowa z łańcuszka lub taśmy nylonowej łatwo może spowodować uszkodzenie tchawicy lub szyi psa. Poza tym jest nieefektywna i łatwo może się ześlizgnąć psu z szyi. Nie polecam.
Skuteczne są natomiast nylonowe obroże zaciskowe z zapięciem, które można dokładnie dopasować do szyi psa, są również stosunkowo bezpieczne. Pamiętać należy jednak, że taka obroża może być noszona tylko pod nadzorem osoby szkolącej pupila a poza czasem szkolenia psu trzeba zmienić obrożę na zwykłą!
Obroża jest dobrze dopasowana kiedy możemy włożyć między nią a szyją psa swoje dwa palce (w przypadku małych psów jeden palec). Jeżeli palce się nie mieszczą znaczy, że obroża jest za ciasna.
Kolczatka. Kontrowersyjne narzędzie szkoleniowe, które najczęściej pogłębia problemy zamiast je rozwiązać. Pomińmy na chwilę kwestię etyczną (co jest oczywiście kwestią podstawową), a skupmy się na skuteczności – pies przyzwyczaja się do bólu i potrzebuje coraz silniejszych bodźców aby zareagować na naszą komendę. Proszę – nie używajcie kolczatek! Jeśli nie ufacie swojemu psu albo własnej sile mięśni, zaopatrzcie się w kolczatkę plastikową, która jest delikatniejsza od metalowej, nie brudzi sierści i nie powoduje uczuleń. Nadal jest jednak kolczatką. Kolczatka powinna być zakładana tylko na czas szkolenia. Dlaczego spacer z właścicielem ma się psu kojarzyć nieprzyjemnie? Czy uważacie, że to rozwiąże problem? Jeśli stwierdzicie, że dzięki kolczatce bardziej panujecie nad psem to proponuję wyspowiadać się przed sobą samym i zapytać: czy przed założeniem kolczatki zrobiłem wszystko żeby wyszkolić psa pozytywnie? Czy mądrze kocham mojego psa? Czy chcę wychowywać swojego pupila odpowiedzialnie, w duchu wzajemnego porozumienia czy tylko mieć maskotkę na pokaz lub psa mordercę? Kolczatka w 90% przypadków nie jest potrzebna. To pójście na łatwiznę, a przy okazji zamknięte koło. Zabronić nie mogę, ale z całego serca nie polecam!
Najfajniejsza kolczatka 🙂
Muszę jednak wspomnieć, że kolczatka w opinii psich kręgarzy jest bezpieczna dla psa. Poza tym zawsze należy pamiętać o intencji szkolącego, jeśli używa kolczatki rozważnie, panuje nad emocjami (swoimi) nie mieszajmy go z błotem. Ma na pewno lepsze intencje niż człowiek zakładający psu kolczatkę, bo chce iść po najmniejszej linii oporu i absolutnie nie rozumie idei jej zakładania, po prostu traktuje ją jako natychmiastowe rozwiązanie.
Wszyscy słyszeliśmy również o obrożach elektrycznych… Moja opinia jest taka, że ludzie używający tej obroży są kompletnymi leniuchami! I ignorantami. Efekt użycia impulsów elektrycznych będzie różny u różnych psów, przykładowo: na pitbulla nie zadziała, a jeśli nawet, to go tylko rozjuszy; owczarek niemiecki (wbrew pozorom ma wrażliwą psychikę) przestraszy się i prawdopodobnie zapamięta impuls nie ze swoim zachowaniem, ale z danym zdarzeniem (np. mijanie innego psa), na które w przyszłości będzie zawsze reagował lękiem – nawet bez impulsu! Inne psy mogą zwyczajnie spanikować i jeśli nie są na smyczy, uciekną. Obroże elektryczne są lubiane w środowisku myśliwych. Użycie takiej obroży wymaga dużego doświadczenia i rozwagi. Jest ostatecznością. Poza tym kojarzy mi się z testami na zwierzętach. Nie polecam – sama założyłam taką obroże na własną rękę żeby poczuć impuls elektryczny. Impuls był słaby (o słabym natężeniu, skala jest szeroka, można psa naprawdę skrzywdzić), ale wystarczający abym kategorycznie zabroniła założenia tej obroży mojemu psu.
Jeszcze kilka słów o szelkach. Podobnie jak w przypadku obroży, obecnie istnieje szeroki asortyment szelek. Oprócz zwykłych, są również takie o specyficznej funkcji: szelki samochodowe (zapewniają bezpieczeństwo psu w aucie, przypina się je do standardowych pasów bezpieczeństwa), szelki z uchwytem (np. dla psów policyjnych czy asystujących), szelki do tropienia a nawet szelki transportowe (dla miłośników ekstremalnych wypraw – można przypiąć liny). Szelki są doskonałe w przypadku psów, które nie ciągną na smyczy albo u małych ras. W przypadku szelek siła ciągnięcia skierowana jest na klatkę piersiową i ramiona psa, a nie bezpośrednio na jego szyję – dlatego szarpnięcia nie zagrażają kręgosłupami, ciężar rozkłada się równomiernie na cały tułów. Jest też ciemna strona mocy
– codzienne noszenie szelek może zniekształcić sylwetkę psa, źle wpływać na rozwój kośćca – takie zagrożenie istnieje przy młodych psach we wczesnej fazie rozwojowej. Poza tym jeżeli pies nie umie chodzić na smyczy, szelki tylko to pogłębią – psu bowiem łatwiej będzie ciągnąć właściciela w szelkach niż w obroży, ma wtedy większą siłę. Jeżeli zdecydujemy się na szelki to proszę tylko o jedno: o to, żeby psu było w nich wygodnie, żeby się nie męczył
i nie irytował, żeby nie miał obtarć i żeby przyczepić do szelek identyfikator.
Apeluję również do waszego poczucia odpowiedzialności, aby swojemu pupilowi zakładać przy obroży lub szelkach identyfikatory z imieniem, waszym adresem i koniecznie z numerem telefonu! Polecam imienniki metalowe, na których wygrawerowane są te informacje (nie ma zagrożenia, że imiennik zamoknie jak w przypadku plastikowych z papierowym wkładem do podpisania ręcznego). Jest to inwestycja trochę droższa niż plastik, ale na dłużej. Oczywiście lepszy będzie imiennik plastikowy niż żaden. Są również identyfikatory odblaskowe z migającymi diodami, dzięki czemu widać psa w ciemności.
Katarzyna Banacińska – wegetarianka, studentka psich
studiów podyplomowych na SGGW w Warszawie, certyfikowana petsitterka. Uwielbia psy i konie. Posiada praktyczne doświadczenie w kwestii socjalizacji psów problemowych. Po koordynacji akcji „Zerwijmy Łańcuchy” w Łodzi, chce dalej otwierać ludziom oczy na cierpienie psów łańcuchowych. W czasie wolnym sprawdza teorie metod szkoleniowych na własnym przyjacielu psie, słucha historii rodzinnych i ogląda „Dead Like Me”. Wakacje spędza żeglując po Mazurach (z psem) i jeżdżąc konno.